Tego lata poznalismy Karolka..
a M. pozujac do zdjec z wiatrowka, ku rozpaczy ojca bezpowrotnie ja porysowal..
W miedzy czasie nawiazywalismy nowe przyjaznie..
a po godzinach pozowalismy na osiedlowych twardzieli..
Tego lata poznalismy Karolka..
a M. pozujac do zdjec z wiatrowka, ku rozpaczy ojca bezpowrotnie ja porysowal..
W miedzy czasie nawiazywalismy nowe przyjaznie..
a po godzinach pozowalismy na osiedlowych twardzieli..
Czesc Lato! bylo krotko i intensywnie. Wrecz za dobrze, bo niektorzy zaczynali nawet narzekac ze sie tak rozkrecasz. Trawa w parku wolala o deszcz, a ty szalales w najlepsze. Nam w to graj ! szkoda, ze wyszedl z tego piknik lub dwa. Raptem pare wypadow na basen i kilka wypraw do lasu. Nadrobimy za rok! Bedziemy tesknic i nosic te chwile jak rekawiczki kiedy spadnie snieg.
5 to duza cyfra. Miesci w sobie cale 122cm ciekawosci, 19 kilo radosci i niezmierzone poklady czulosci.
Czas pedzi. Wyczesuje piach z wlosow i przypominam sobie rzad domkow przy plazy. Lipiec, rok przeszly. Ostatnia wizyta nad morzem potargala grzywke, sypala piachem w oczy i ten lipcowy spokoj wydal sie zupelnie nierealny. To co w morzu jest dziwnego, to to ze z minuty na minute zmienia sie tam krajobraz. Prosty horyzont, zimne fale i ogromne niebo wiszace na glowa.
Goracy od slonca murek i buty pelne piachu. Lody w nadmorskiej kawiarni smakuja nawet M. Na owym murku wzdluz plazy buszuja wiewiorki, lody sciekaja na piach, a na buzi maluje sie blogi usmiech. Pokoj z widokiem na morze.
Polowa kwietnia ma kolor wysuszonego liscia, ktory od jesieni lezy przycupniety pod parkowa lawka. Wiosna jak co roku zawzieta i jesli slonce pokaze sie w sobote, to w niedziele musi wiac przed deszczem. Ziab na szczescie wzial nogi za pas i pozwolil zrzucic nam zimowe kurtki.
Miedzy poniedzialkiem a niedziela. Rozmowa w urzedzie i naprawa zepsutego zegarka.
Miedzy paczkiem w lukrze, a zupa pomidorowa. Gdzies przy plastikowym ogrodowym stole pelnym jablek, odnajduje nas chwila spokoju. Bzyczenie komara, leniwe wieczory, dom prababci. Wyprawa na lody, spacery z Pepsi i figle na placu zabaw.
Palec pod budkę kto lubi buszować miedzy marketowymi kramikami w poszukiwaniu smacznych kasków i fajnych drobiazgów! W sobotę, specjalnie w tym celu odwiedziliśmy Puremarkt w Amstel Parku. To taki cykliczny, lokalny spęd wszelkiego rodzaju kulinarnych czarodziejów i rękodzielników.
Jest takie miejsce, które ukoi każde serce. Gdzie brukowane uliczki pachną czekolada, czas się nie spieszy, a każdy murek, czy kawiarniana ławka prosi cię o chwile uwagi. To Brugia. Trafiliśmy tam w pewien sierpniowy weekend, żeby przeżyć ostatnia, wakacyjna przygodę.
Nasza grudniowa historia zaczela sie spacerem po Amsterdamie dla ladnebebe.
Cudownie bylo spojrzec na miasto okiem turysty, zajrzec w pyszne wystawy sklepow i zaplatac sie w tlumie.
Amsterdam spowily tysiace swiatecznych lampek, a rozporoszone po miescie kramy z oliebollen (tutaj je sie je tylko w swieta) kusily przechodniow.