Morza nie było. Po naszym dywanie nie walają się muszelki, a w butach nie przywieźliśmy do domu ani jednego ziarnka piasku. Tęsknie za tandetnym magnesem na lodówkę z nadmorskiej miejscowości, bita śmietana i szlagierami spod budki z ryba. Tymczasem, z łezka w oku wspominając drewniany domek w Dziwnówku i moja straszą kuzynkę z uporem maniaka puszczająca Papa Dance na kasprzaku, wyruszamy w miasto. A tu, od ponad tygodnia w kilkudziesięciu namiotach, tuż przy rzece Amstel można wpaść w iście festiwalowa euforie. Teatry dla małych i dużych, budowanie rakiet i wysyłanie ich w kosmos, zabójcza karuzela, silent disco i lekcje graffity. A to wszystko w akompaniamencie boskich buritos i pysznego piwa. Na otarcie łez i nostalgii za morzem — domowe lody i kubek cydru 🙂
Lato w mieście tez bywa dobre !
De Parade to coroczny festiwal z 27-letnia tradycja. Swoją obecnością zaszczyca Amsterdam, Rotterdam, Hagę i Utrecht. Można tu zobaczyć około 60 sztuk teatralnym, występy mimów i taneczne akrobacje. Maluchy mogą samodzielnie usmażyć tradycyjne holenderskie poffertjes, a starszaki wspomóc kraje 3-go swiata w dostępie do czystej wody, kupując bidon lub wrzucając datki do publicznej skarbonki !
Bramy otwierają się o 14:00 i do 15:00 wstęp jest gratis.
Po 15:00 dla osób po 17 roku życia gratis,
dla starszych- 7.50 za osobę
Bilet wstępu na przedstawienie to od 2.00 do 10.00e
Boskie buritos 7.50 (warte każdego centa)
O tym, jak fajnie jest tam wieczorem bez dzieci niedane nam się było przekonać 😉 może uda nam się sprawdzić za rok !