Zjawiamy sie tutaj juz po zmroku i odrazu wciaga nas wir waskich uliczek. Zaulki pelne sa lokalsow ktorzy zajeci rozmowami, odpoczywaja, przycupnieci na kraweznikach i w ogrodkach malenkich kafejek. Wieczor tutaj zdaje sie nie miec konca. Pomimo tych czarujacych okolicznosci, droga do hotelu zwiastuje rodzinny kataklizm.
Pokoj z widokimem na spokoj.
Drobne przyjemnosci
Pare talizmanow z targu staroci w pieknym Maastricht.
Wigilia na plazy, ktora kojarzysz z tropikalnej pocztowki. Zanurzasz glowe w slonej wodzie, a tam lawica rybek niemal laskocze twoje dlonie. Slonce i deszcz ktory spadl w srodku dnia i zaraz paruje na skorze. Przydrozne bary pelne lokalsow pijacych zimne piwo i wszedobyslkie stada bezdomnych pisakow. Zycie na wyspie, ktorej rytm jest bezpieczy i jednostajny caly rok. Nigdy niekonczace sie lato.
Tego lata poznalismy Karolka..
a M. pozujac do zdjec z wiatrowka, ku rozpaczy ojca bezpowrotnie ja porysowal..
W miedzy czasie nawiazywalismy nowe przyjaznie..
a po godzinach pozowalismy na osiedlowych twardzieli..
Czesc Lato! bylo krotko i intensywnie. Wrecz za dobrze, bo niektorzy zaczynali nawet narzekac ze sie tak rozkrecasz. Trawa w parku wolala o deszcz, a ty szalales w najlepsze. Nam w to graj ! szkoda, ze wyszedl z tego piknik lub dwa. Raptem pare wypadow na basen i kilka wypraw do lasu. Nadrobimy za rok! Bedziemy tesknic i nosic te chwile jak rekawiczki kiedy spadnie snieg.